[Recenzja] Blair Witch (PC)

Jako fan horrorów postawiłem sobie za punkt honoru nadrobić gry grozy od rodzimego Bloober Team. Po Observerze oraz obu częściach Layers of Fear przyszedł czas na Blair Witch by zdążyć przed premierą The Medium. I jest… okej.

Uwielbiam Blair Witch Project z 1996 roku, więc do gry podchodziłem z ogromną rezerwą. Siłą wspomnianego filmu jest tajemnica i minimalizm w środkach przekazu. O wiedźmie z Blair nie wiemy zbyt wiele, ba, nawet nie jesteśmy pewni czy to właśnie ona terroryzowała biednych filmowców.  Baliśmy się tego, co nieznane i skryte w ciemnościach. Oczywiste więc, że dalsze rozwijanie tego “uniwersum” i opowiadanie następnych historii w nim osadzonych może popsuć otoczkę tajemniczości. Na całe szczęście twórcy gry Blair Witch podeszli z ogromnym szacunkiem do materiału źródłowego. Umiejętnie nawiązują do filmu, ale opowiadają własną historię wpisującą się w klimat słynnego horroru i nie ujawniając wszystkich kart.

Szacunek do materiału źrodłowego jest!

Jako Ellis Lynch, były policjant oraz weteran wojenny, wyruszamy w głąb lasu Black Hills by pomóc w poszukiwaniach 9-letniego chłopca. Towarzyszy nam jedynie nasz lojalny pies Bullet oraz nieprzyjemne uczucie, że ktoś nieustannie obserwuje nas spomiędzy drzew… Opowiedziana w Blair Witch historia potrafi zainteresować i jest pełna tajemnic, które pragniemy wyjaśnić. Nie chcę o fabule pisać zbyt wiele by uniknąć spoilerów, ale fani dobrych historii w grach wideo znajdą tu coś dla siebie, bo gra ma całkiem niezły scenariusz. Uwaga tylko na pierwszą godzinę tej krótkiej przygody (mi ukończenie Blair Witch zajęło jakieś 5 godzin). Tytuł rozkręca się powoli i początkowe fragmenty rozgrywki potrafią znudzić, ale im dalej w las (hehe) tym lepiej, a ostatnie 30-40 minut gry to prawdziwy majstersztyk (akcja w znanym z filmu domu w głębi lasu!).

Jak na horror, Blair Witch jest niestety mało straszny (może poza samą końcówką). O ile w Observerze czy Layers of Fear potrafiła mi się spocić ręka, o tyle tutaj nie odczułem większego niepokoju – a jestem osobą, którą łatwo przestraszyć. Spotkania z potworami bardziej irytują niż straszą przez swoją mechanikę pseudo-walki, a najstraszniejsze momenty uzyskane zostały tylko dzięki tanim jump scare’om. Szkoda, bo lubię się trochę pobać przy takich tytułach, a wiem, że akurat ci twórcy potrafią napędzić graczom stracha, tak więc… nie wiem, coś nie pykło.

This house. This damn house…

Na całe szczęście grze daleko do zwykłego symulatora chodzenia. Deweloperzy z Bloober Team robią, co mogą by rozgrywce nadać jakiejś głębi. I choć jedne elementy wypadają gorzej (wspomniana walka z potworami, która polega na świeceniu latarką w ich kierunku à la Alan Wake tylko słabiej) to inne wypadają lepiej, jak pies Bullet. Nasz podopieczny to nie tylko integralna część historii. Na samym początku rozgrywki wybieramy jego umaszczenie oraz kolor obroży. W trakcie gry możemy wydawać mu polecenia – szukaj, stój i trzymaj się blisko. Do tego możemy go pogłaskać, nagrodzić smaczkiem lub (jeśli jesteśmy socjopatami) skarcić, a zbyt długotrwałe przebywanie z dala od psa negatywnie wpływa na samopoczucie głównego bohatera (dlaczego nie powiem, bo ma to swoje fabularne uzasadnienie). Dzięki wspomnianemu poleceniu “szukaj” Bullet może nam też pomóc w odnajdywaniu znajdziek. Pies także ostrzega nas przed zagrożeniami warcząc i szczekając w kierunku potworów i innych straszydeł. Choć aż prosi się o jeszcze jakieś dodatkowe mechaniki związane z Bulletem to zwierzak nadal jest najlepszym elementem Blair Witch.

Blair Witch – musi być kamera!

Niestety reszta wypada przeciętnie, jak na przykład zagadki. Choć i tu twórcy szukali jakichś oryginalnych rozwiązań i chwała im za to. Poza klasycznymi “łamigłówkami” (znajdź kod do kłódki lub odpowiedni przedmiot aby naprawić jakieś ustrojstwo) będziemy w trakcie rozgrywki znajdować tajemnicze kasety wideo, które możemy odtwarzać na znalezionej kamerze (fajne nawiązanie do Blair Witch Project). Oglądając zarejestrowane zdarzenia możemy wpływać na otaczającą nas rzeczywistość. Przykładowo, jeśli drogę blokuje nam przewalone drzewo, a na kasecie widać moment jego przewrócenia się to możemy cofnąć taśmę do momentu, gdy drzewo jeszcze stoi. Wtedy również w rzeczywistości wróci ono do stanu pierwotnego i odblokuje nam drogę. Ciekawa mechanika, która też wydaje się być niewystarczająco wyeksploatowana, a szkoda, bo pomysł ciekawy!

Graficznie gra trzyma bardzo nierówny poziom. Niektóre sceny wyglądają znakomicie, w innych widać chyba niewystarczający budżet. Ale przynajmniej modele postaci wyszły twórcom lepiej niż w Observerze. Tytuł niestety nie domaga też trochę od strony technicznej, co widać po doczytujących się teksturach lub modelach (moje prywatne PTSD po Cyberpunku), bugach oraz dwóch wywaleniach do pulpitu, które mi się przydarzyły. Dobrze chociaż, że (jak to w grach od Bloober Team) dźwięk i muzyka stoją na wysokim poziomie!

Jak wszystkie tekstury się załadują to gra potrafi ładnie wyglądać

Ogólnie to nie jest zła gra, ale nie jest też bardzo dobra. Liczyłem na więcej, w końcu to Blair Witch! Gdzie ten strach? Gdzie dreszczyk emocji? Niby wszystko jest – trochę horroru, trochę tajemnicy, ciekawe pomysły, ale całość wypada po prostu przeciętnie. To w porządku tytuł na dwa posiedzenia dla fanów gier deweloperów z Krakowa i niezbyt długich gier. Myślę, że warto zagrać, choć jest to tytuł na jeden raz. No i jeśli się już zdecydujecie to nie zniechęcajcie się pierwszą godziną gry, im dalej tym lepiej. Warto zagryźć zęby choćby dla końcowej sekwencji w kultowym domu z Blair Witch Project! Bardzo żałuję, że reszta gry nie była tak intensywna, jak te ostatnie 30-40 minut.

Dodaj komentarz